Kiedy ustalaliśmy trasę naszej podróży poślubnej wiedzieliśmy, że nie może na niej zabraknąć Parku Narodowego Jezior Plitwickich. Wtedy jeszcze nie byliśmy świadomi tego, że nie jest to jedyny park w Chorwacji, gdzie zobaczyć można wodospady. Dopiero jadąc w kierunku Splitu, zauważyliśmy drogowskazy prowadzące do Parku Narodowego Krka. Niestety mieliśmy już wtedy dość jazdy samochodem, chcieliśmy wreszcie zanurzyć się w morzu i odpocząć, więc pojechaliśmy prosto do apartamentu. Chorwacja spodobała nam się jednak do tego stopnia, że w te wakacje powtórzyliśmy nasz wyjazd i tym razem zawitaliśmy właśnie do Krka. Poniżej znajdziecie nasze subiektywne porównanie tych dwóch parków i dowiecie się, do którego z nich zdecydowanie bardziej opłaca się jechać.

Zacznijmy od tego, że wstęp do obydwóch parków kosztuje tyle samo – 200 kun (około 120 zł) od osoby. Znajdują się w odległości 162km od siebie. Polecam Wam odwiedzać je po godzinie 16. Bilety są wtedy tańsze o około 40 kun, ale najważniejsze jest to że słońce nie praży wtedy tak bardzo i może uda Wam się (w przeciwieństwie do nas) mieć stamtąd ładne, nieprześwietlone zdjęcia ?. Ach, i jeszcze jeden plus – jest wtedy zdecydowanie mniej turystów! My na Jeziorach Plitwickich byliśmy w godzinach 9-15 i to był koszmar. Mega dużo ludzi i ukrop, że ciężko było wytrzymać. W Krka byliśmy od 10 do 13 i było podobnie. Więcej tego błedu nie powtórzymy. W Chorwacji zwiedzanie tylko po 16!

Park Narodowy Jezior Plitwickich

Na teren Parku Narodowego wjechaliśmy w nocy, około 23. Deszcz lał do tego stopnia, że nie dało się nic zobaczyć poza kawałkiem drogi oświetlonym przez reflektory auta. Podróżowaliśmy od kilku ładnych godzin, bo wyruszyliśmy rankiem tego samego dnia z Budapesztu. Postanowiliśmy przenocować gdzieś w okolicy. Znalazłam wolne miejsce w pensjonacie Rooms Marijanović. Do dziś się dziwię, że właścicielka przyjęła nas o tak późnej porze. Humory poprawił nam fakt, że pokoje były w super standardzie i mieliśmy dosłownie rzut beretem do wejść do parku.

Na naszą wymarzoną wycieczkę ruszyliśmy następnego dnia rano. O 9 zaparkowaliśmy auto na płatnym parkingu i weszliśmy do parku wejściem numer 1. Szczerze Wam je polecam, bo od razu zobaczycie największe atrakcje. Uwierzcie, że przy końcu trasy będziecie tak zmęczeni, że nawet zdjęć nie będzie Wam się chciało robić. Te „największe atrakcje” to oczywiście najwyższe wodospady i najpiękniejsze jeziora. Na samym początku trasy spędziliśmy około 30 minut, robiąc zdjęcia i podziwiając te cuda natury. Generalnie, kolor wody w jeziorach w całym parku jest nie do podrobienia. To jest jakiś kosmos. Najpiękniejszy odcień turkusu, jaki w życiu widziałam.

Do wyboru macie kilka tras. My wybraliśmy taką, która była najbardziej dla nas optymalna. Nie pamiętam niestety, jaką literką była oznaczona, ale sami możecie dobrać opcję odpowiednią dla Waszych chęci i sprawności tutaj. Najpierw, tak jak wspomniałam zobaczyliśmy największy wodospad i jeziora. Póżniej szliśmy trasą podziwiając przyrodę aż do punktu, z którego odpływa prom (taki mini stateczek ?). Przejazd nim macie oczywiście w cenie biletu (pamiętajcie, żeby biletu pilnować i go nie zgubić bo przyda się co najmniej dwa razy w trakcie wizyty). Rejs trwa około 30 minut, w trakcie których można coś zjeść i odpocząć. Po opuszczeniu pokładu, dalej możecie podziwiać faunę i florę chodząc po wyznaczonych ścieżkach. Kiedy dojdziecie do wyjścia, autobus zabierze Was z powrotem do punktu, w którym zaczynaliście wycieczkę.

Powiem Wam tak, na nas Jeziora Plitwickie zrobiły naprawdę duże wrażenie. Gdzie się nie obejrzeliśmy, tam było coś pięknego. Las, wodospady, turkusowa woda w jeziorach i ryby widoczne pod ich taflą. Do tego rejs łodzią i kilka kilometrów na nogach. Chętnie odwiedzimy to miejsce ponownie za kilka lat. Tylko wtedy koniecznie popołudniem.

Park Narodowy Krka

Do tego parku mieliśmy już dojechać popołudniem i podziwiać jego uroki od godziny 16. Niestety, los chciał inaczej. Po raz pierwszy zawiodła nas nawigacja Google. Zostaliśmy dosłownie wyprowadzeni w pole. I to takie konkret chorwackie pole ?. O 18 się poddaliśmy i zaczęliśmy szukać noclegu. Znaleźliśmy go w Guesthouse Miranda NP Krka, jakieś 2km od wejścia do parku. Ten nocleg też mogę Wam z czystym sumieniem polecić. Super warunki, z klimatyzacją w pokoju i przemiłymi właścicielami. Dostaliśmy nawet powitalne domowe pączuszki i butelkę domowej Rakiji ?. No i jako że historia lubi się powtarzać, następnego dnia rano ruszyliśmy na podbój Parku Narodowego Krka.

Pierwszą rzeczą, jaka rzuciła nam się w oczy był darmowy, zacieniony drzewami parking. To duży plus, chociaż przy Jeziorach Plitwickich nie płaciliśmy jakoś wyjątkowo dużo. Po kupnie biletu, wsiedliśmy do klimatyzowanego autobusu i czekaliśmy na odjazd. Chwilę zajęło, zanim dwa busy zapełniły się turystami. Po jakiś 15 minutach ruszyliśmy krętą, górską dróżką w dół. Zjechaliśmy do punktu zbiórek i ruszyliśmy na pieszo wyznaczoną trasą. Park ten oczywiście składa się z lasu i bujnej roślinności. Ale halo! Ja tam po wodospady jechałam i turkusową wodę! Tymczasem po kilkunastu minutach spaceru dotarliśmy do osławionego wodospadu, przy którym można się kąpać. Było tam dużo ludzi (kąpać można się tylko na wyznaczonym odcinku), bardzo trudno było wejść i w ogóle chodzić w wodzie (mieliśmy buty do wody, ale one i tak się ślizgały po kamieniach), było bardzo ślisko i ogólnie nie da się tam pływać. Można sobie posiedzieć w wodzie, jak w brodziku ?. Kiedy próbowałam płynąć tam, gdzie nie dosięgałam dna, ściągał mnie prąd. Piotrek jest silniejszy, więc lepiej sobie radził, ale była to dla mnie stresująca sytuacja. Z uczuciem zawodu, wróciliśmy do samochodu.

Podsumowanie

Park Narodowy Krka skusił nas tym, że można się tam wykąpać. Znajduje się też na rozległym terenie, jednak w przeciwieństwie do Jezior Plitwickich, przeprawy statkami i wszystkie dostępne atrakcje są dodatkowo płatne. Piotrek uwielbia się moczyć, ale nawet on uważa, że Plitvice wygrywają w każdym aspekcie! Według nas, nie warto marnować czasu i pieniędzy na Park Narodowy Krka. Ani kolor wody, ani wodospady nie zrobiły na nas wrażenia. Kąpielisko to jeden wielki nieśmieszny żart. Zdecydowanie lepiej zainwestujcie pieniądze w coś innego będąc w okolicach Krka. W Parku Narodowym Jezior Plitwickich natomiast, wykorzystacie zakupiony bilet wstępu do maksimum. Zrobicie tam piękne zdjęcia, zobaczycie prawdziwe cuda natury i zwyczajnie się zachwycicie.

Byliście w tych parkach? Może macie odmienne zdanie od naszego? Piszcie pod postem, który park wolelibyście odwiedzić! Naszą opinię już znacie ❤️.

PS. Poniżej reszta zdjęć z Jezior Plitwickich ❤️.

PPS. Jeżeli dotarliście aż dotąd to zdradzę Wam, dlaczego Piotrek na większości zdjęć z Jezior Plitwickich ma minę męczennika. Otóż, on miał zwyczajnie focha na cały świat, że nie może w tej wodzie popływać ?.