Całe życie byłam „chłopczycą”. Częściej można było mnie zobaczyć na ulicy w dresie, niż w sukienkach. Miałam nawet taki okres, kiedy ubierałam się tylko w ciuchy marek polskich raperów i starsze panie w tramwajach pytały „czy mógłby PAN skasować mój bilet?” ?. Nigdy ich nie poprawiałam. Lubiłam się tak maskować. Czułam się w tych ciuchach bezpiecznie i wygodnie. Nawet mega rozciągliwe rurki nie zapewnią komfortu, jaki czułam nosząc dresy Endorfiny, koszulki El Polako czy bluzy Demonologii. Ach, aż mi się zatęskniło za tymi czasami ??.

Niestety, człowiek dorasta. Musi iść do poważnej pracy, udawać poważną osobę, nosić poważne ciuchy. Szczególnie jak zostaje nauczycielem. Ten czas mam już na szczęście za sobą. Mogę obecnie ubierać się tak, jak tylko chcę. I mimo, że etap noszenia dresu na każdą okazję mam już za sobą, to dalej lubię styl uliczny. Tylko w nieco mniej skrajnej wersji.

Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami moją stylizacją na spacer po Piotrkowskiej w Łodzi. Nie ma chyba lepszej miejscówki do sesji street style niż nasze „miasto meneli” ❤️. Na końcu wpisu znajdziecie linki do rzeczy z tej stylówki. Kurtka jest z „normalnego” sklepu. Haft robiliśmy na własną rękę. Jestem w nim totalnie zakochana ?. Dodam jeszcze, że zarówno kurtka, jak i koszulka i buty są z kolekcji męskich. Kurtka dlatego, że nie mogłam znaleźć damskiej bez żadnych przetarć a właśnie na takiej mi zależało. Koszulki natomiast kupuję tylko męskie. Zawsze. Dlaczego? Nienawidzę tych przykrótkich rękawków w damskich T-Shirt’ach. Poza tym, męskie są dłuższe a to ma spore znaczenie dla tak wysokiej dziewczyny jak ja ?. Adidasy też zazwyczaj wybieram męskie, bo damskiego rozmiaru 43 to mogę sobie ze świeczką szukać a i tak będzie mi ciężko znaleźć. Chociaż akurat Fila Disruptor II są bardziej unisex ?.

Dajcie koniecznie znać, jak podoba Wam się street style w moim wykonaniu ?!

Kurtka: Bershka

Koszulka: Levi’s

Spodnie: House

Buty: Fila

Okulary: The Blog Shop