W Watykanie zdecydowaliśmy się spędzić jeden dzień w trakcie naszej włoskiej majówki. Uważam teraz, że to nawet za długo i wszystkie zabytki można spokojnie zobaczyć w mniej niż 6 godzin. Na wstępie zdradzę Wam też, że bardzo zawiodło mnie to miejsce. Liczyłam na wszechobecny przepych i przytłaczający ogrom siedziby papieskiej. Tymczasem większość z tego, co zobaczyłam nie wywarło na mnie jakiegoś szczególnego wrażenia. Piotrek i moi rodzice mają zresztą podobne spostrzeżenia.

Nasz dzień w Watykanie rozpoczął się o 8 rano. Kiedy wkraczaliśmy na teren Placu Św. Piotra dopadła nas chmara naganiaczy. Jest to plaga tego miejsca i niezwykle mnie dziwi, że Kościół nic z tym nie robi. W trakcie 15 minut próbowało nas naciągnąć przynajmniej 10 osób. Uchroniliśmy się i stanęliśmy w kolejce do wejścia do Bazyliki Św. Piotra. Ciągnęła się ona przez cały plac. Czas oczekiwania miał wynosić około 2 godzin. Zostawiliśmy rodziców w kolejce i ruszyliśmy z Pio, żeby spróbować kupić bilety do Muzeów Watykańskich (przez internet nie byliśmy w stanie tego ogarnąć).

Kiedy szliśmy kolumnadą, zaczepił nas pewien mężczyzna i zapytał czy wszystko w porządku. Był kulturalny, uśmiechnięty i ubrany w garnitur. Wzięliśmy go za ochronę. I to był nasz błąd. Zapytaliśmy go o Muzea Watykańskie a ten jakby wpadł w panikę, że to już ostatnie chwile, żeby wejść tam dzisiaj. A my, jak tacy typowi nieogarnięci turyści chwyciliśmy haczyk i pobiegliśmy za nim, żeby kupić bilety. Wyłożyłam po 42 euro od osoby za bilet zwiedzania Muzeów Watykańskich. W tym czasie Piotrek pobiegł po rodziców, żebyśmy wszyscy poszli z tą „ostatnią” wycieczką.

Przewodnikiem był starszy Włoch, który mimo, że bardzo dobrze mówił po angielsku to miał tak silny akcent, że nawet ja (mgr z filologii angielskiej) nie byłam w stanie go zrozumieć. W dodatku nie miał najlepszego mikrofonu. Kiedy dotarliśmy do Muzeów, rzuciło mi się w oczy, że omijamy całą (ogromną) kolejkę. I to był zdecydowany plus przepłacenia za bilet. W środku byliśmy po 10/15 minutach. Wiedząc, że rodzice z Piotrkiem nie znają angielskiego a ja nie dam rady im tłumaczyć bełkotu Włocha, chciałam kupić nam wszystkim polskie audioprzewodniki. I tutaj kolejna gafa Watykanu – nie ma polskiej wersji językowej. Uważam, że to wręcz upokarzające dla naszego kraju, bo Polacy są jednymi z najczęściej odwiedzających Stolicę Apostolską. Wszyscy się srogo wkurzyliśmy.

Po Muzeach chodziliśmy z przewodnikiem około godziny, może dłużej. Wrażenie robiły na nas tylko sufity, zobaczenie na żywo rzeźb wykastrowanych przez Piusa IX (co za beznadziejny fanatyk!) oraz widok z okien na Ogrody Watykańskie. Kiedy doszliśmy do ostatniego pomieszczenia przed Kaplicą Sykstyńską, przewodnik oznajmił, że nie wolno tam rozmawiać, więc mamy iść po cichu prosto do wyjścia po prawej stronie i wchodzimy zaraz do Bazyliki Św. Piotra. W tym momencie zapaliła mi się czerwona lampka i pytam gościa „A co z wystawą egipską?”. Okazało się, że ją pominął ??‍♀️. Widział, że mi się ciśnienie podniosło i powiedział, że w takim razie nasza rodzina ma iść do wyjścia po lewo i kierować się w stronę tej wystawy… Czy zdziwię Was, jak powiem, że wystawa egipska znajduje się zaraz na początku Muzeów i musieliśmy się ładny kawał drogi cofać?

Jeżeli chodzi o tą wystawę, to słyszałam i czytałam, że Muzea Watykańskie mają naprawdę pokaźną kolekcję. Otóż dupa blada, wcale nie. Już więcej eksponatów podziwiałam za darmoszkę w British Muzeum. Cieszyłam się tylko, że rodzice mogli zobaczyć sarkofagi i mumie pierwszy raz w życiu na żywo. Jak już wszystko obejrzeliśmy, musieliśmy zmierzać w stronę Kaplicy Sykstyńskiej. I teraz dopiero przekonaliśmy się co to znaczy tłum. Były okolice południa i uwierzcie mi, że to, co się działo w Muzeach to była istna tragedia. Tyłek przy tyłku, ręka przy ręce. Ledwo omijaliśmy bokiem ludzi, obijając się o nich przy okazji.

Dotarliśmy wreszcie (po raz drugi) do Kaplicy Sykstyńskiej. Wszędzie są narysowane i puszczane z głośników (i tu o dziwo po polsku też) zakazy rozmów, używania telefonów, robienia zdjęć, itp. Generalnie nakazuje się w Kaplicy absolutną ciszę. Jednak jak wchodzicie do środka, to słychać ciągły gwar ludzi i głośne poganiania ochrony „Prego, prego!”. Tłumy turystów są upychane i przepychane przez to stosunkowo niewielkie pomieszczenie. Postaliśmy tam chwilę, doczepiliśmy się do innej grupy z przewodnikiem (żeby wejść bez kolejki do Bazyliki Św. Piotra) i ruszyliśmy do wyjścia.

Do Bazyliki weszliśmy bez żadnych problemów. Nie będę ukrywać, że spodziewałam się, że będzie ona w środku większa (na długość i szerokość). Pierwsze kroki skierowaliśmy do grobu Jana Pawła II, który znajduje się zaraz po prawo od wejścia. Jak rodzice skończyli modlitwy, ruszyliśmy podziwiać resztę Bazyliki Św. Piotra. Zobaczyliśmy z bliska baldachim, weszliśmy do podziemi z grobami papieży, dotknęliśmy stopy posągu Św. Piotra, przyjrzeliśmy się dziełu Michała Anioła „Pieta Watykańska”, obeszliśmy całą bazylikę dwa razy i wyszliśmy.

Podsumowując naszą wizytę w Watykanie odczuwam żal z powodu wywalenia w błoto kupy kasy. Czy ktoś może mi powiedzieć, dlaczego Kościół mimo swoich bogactw, ciągle zdziera hajs ze swoich wiernych? Pomijając fakt, że musimy płacić za sakramenty (sick!), za wizyty w kościołach (ja na „ofiarę” nie przeznaczam ani grosza, ale inni zazwyczaj regularnie tam coś wrzucają; mojej mamie to nawet głupio nie dać nic na tacę ?), za pogrzebanie zmarłego (chore pieniądze idące w tysiącach) to jeszcze chcąc zwiedzić miejsce kultu, też trzeba zostawić coś ze swoich ciężko zarobionych pieniędzy. Wybaczcie za emocjonalny wybuch, ale kasa w Kościele działa na mnie jak płachta na byka. Spokojnie daliby radę wykarmić wszystkie głodne dzieci świata sprzedając tylko wszystkie złote monstrancje. Ale nie, lepiej samemu opływać w luksusy. I żeby nie było, nie wrzucam wszystkich do jednego worka – księża są różni. Sama znam takich mega spoko, którzy np. na kolędzie biorą hajs w kopertach z bogatych domów a zostawiają go w biedniejszych. Ja mówię o chorej instytucji rządzonej przez najbardziej chciwych i zachłannych starych dziadów na świecie.

Dobra, koniec wywodów, czas na prawdziwe podsumowanie ?. Poniżej wypiszę Wam w punktach nasze wskazówki.

– NIE kupujcie nic od naganiaczy (srogo przepłacicie)

– Jeżeli zależy Wam na czasie, kupcie bilet z przewodnikiem (uprawnia do wejść poza kolejnością)

– Przygotujcie się, że nie ma polskich audioprzewodników, więc albo znajdźcie przewodnika z Polski, albo podłączcie się do którejś z polskich grup przy wejściu

– Według nas w Muzeach Watykańskich warto zobaczyć widok z okien na Ogrody Watykańskie, wystawę egipską i Kaplicę Sykstyńską

– Zaoszczędzicie sporo kasy kupując bilet z wyprzedzeniem przez internet (ok. 17 euro)

– Wstęp do Bazyliki Św. Piotra jest darmowy

– Można wjechać/wejść na kopułę Bazyliki Św. Piotra za 6/8 euro (nam się już nie chciało)

– Jeżeli jedziecie zwiedzać to okres czerwiec – sierpień nie jest najmądrzejszym pomysłem (gorąco jak w piekle). My polecamy majówkę

Watykan jest ładny, warto go zobaczyć. Pełno tam przepięknych malowideł, rzeźb i zdobień. Jednak nie jest to miejsce, do którego planujemy wrócić. Przyjechaliśmy, zobaczyliśmy, nie zachwyciliśmy się. Nawet moi mega wierzący rodzice nie byli pod wrażeniem. Podzielają naszą opinię.

❤️ Byliście kiedyś w Watykanie? Jak Wasze wrażenia? ❤️