Kiedy po raz pierwszy przyszłam do mieszkania, które zostało przydzielone Piotrkowi po opuszczeniu domu dziecka, byłam przerażona. A jednocześnie wkurzona i to tak, że łzy stanęły mi w oczach. Nie mam pojęcia, jak osoby w wieku 18 lat dostając na odchodne 3 tysiące złotych i mieszkanie do remontu generalnego, bez łazienki w środku, mają sobie poradzić. Jestem oburzona do tej pory na podłość i bezduszność urzędników. Doprowadzenie do użyteczności mieszkania Piotrka zajęło nam ponad rok czasu. 

Zacznijmy od kilku faktów. Mieszkanie ma 15 m2. Piotrek dostał je w jeszcze gorszym stanie, niż widzicie na zdjęciach. Na własną rękę równał i malował ściany, wymienił duży piec kaflowy na tzw. „kozę” i zastąpił zlew brodzikiem, żeby mieć się gdzie umyć. O potrzebach fizjologicznych nie wspominam. Dobrze, że obok mieszkania znajduje się stacja benzynowa z toaletą, bo ubikacja zapewniona przez urzędników (na zewnątrz) nie była zdatna do użytku. Wspomnę jeszcze, że za to „cudowne” miejsce do życia Piotrek musiał płacić co miesiąc 110 zł czynszu.

Jesteście zbulwersowani? Ja byłam. Spróbujcie wyobrazić sobie tą bezsilność, bo zarabiając 1200 zł na rękę raczej nie da się zrobić remontu. Koszty robocizny samego hydraulika pochłonęłyby kilkuletnie oszczędności. Mój mąż miał jednak szczęście, bo pojawiłam się ja ??. Uparłam się na wykupienie tego mieszkania, bo tak kosztownego remontu nie chciałam przeprowadzać w niewłasnościowym mieszkaniu. Po kilku miesiącach, udało nam się. Już jako małżeństwo po ślubie cywilnym, kupiliśmy całe 15 m2 w centrum Łodzi. Dobrze, że Piotrek jako wychowanek domu dziecka dostał 90% bonifikaty, bo to mikromieszkanko bez łazienki, pani rzeczoznawca wyceniła na ponad 30 tysięcy złotych. Zapłaciliśmy 3 tysiące, łącznie z kosztami notarialnymi.

Rok później, po ślubie kościelnym, zaczęliśmy remont. Sami skuliśmy wszystkie tynki, później wszedł Pan Złota Rączka i zrobił resztę budowlanki i hydrauliki. Pracował u nas od listopada do marca. W międzyczasie elektryk wymienił kable. W czerwcu zamówiliśmy meble do kuchni i w sierpniu mogliśmy dumnie stwierdzić, że skończyliśmy. Niby prosto, łatwo i przyjemnie, no nie? Wcale tak nie było. Co chwila wychodziły jakieś buble, problem gonił problem a my zaglądaliśmy coraz głębiej do kieszeni. Cały remont, z robocizną, stawianiem ścian z karton-gipsu, meblami i sprzętami plus koszt wykupu mieszkania wyniósł nas około 50 tysięcy złotych. Od początku traktowaliśmy to miejsce jako inwestycję. Obecnie je wynajmujemy i mamy nadzieję na zwrot poniesionych kosztów w ciągu 5 lat.

Grubo, co? ? Też myślałam, że remont tak małego mieszkania to będzie max 20 tysięcy. Niestety, życie zweryfikowało moje oczekiwania. Czy żałujemy, że włożyliśmy w to tyle kasy? Absolutnie nie, to mieszkanie jest naszą inwestycją na lata. Planujemy je wynajmować, ale zawsze też możemy je sprzedać. Aktualnie jego cena rynkowa podskoczyła do 100 tysięcy złotych. Nie wiem tylko, czy będziemy w stanie je sprzedać. Jesteśmy z nim bardzo związani emocjonalnie ❤️. Zawsze będę pamiętać jak wyglądało ono na początku i wyboistą drogę jaką przeszliśmy, żeby wyglądało tak jak obecnie.

Poniżej znajdziecie filmik, który wysłał mi Piotrek po kilku pierwszych randkach, żeby sprawdzić czy aby napewno chcę się z nim spotykać, pomimo że mieszka w takich warunkach. Oczywiste jest, że miałam to gdzieś. Ważne dla mnie było tylko to, jakim jest człowiekiem. Jednak, wcześniejsze dziewczyny mojego męża były za słabe, by dźwignąć jego problemy. Odchodziły, bo łatwiej jest mieć wszystko podane na tacy. Ciężej samemu coś osiągnąć i pokierować zagubioną osobę na właściwe tory.

Kliknij tutaj, aby obejrzeć filmik prezentujący mieszkanie przed remontem

A poniżej zdjęcia przed, w trakcie i po remoncie. Wybaczcie jakość zdjęć przed, ale nie mieliśmy wtedy zbyt dobrych telefonów ?.

Przed

W trakcie remontu

Po

I jak Wam się podoba metamorfoza? Mogę zostać projektantką wnętrz ?? Myślę, że wycisnęliśmy z tego mieszkania wszystko, co było możliwe. A nie łatwo zmieścić tyle rzeczy na 15 m2 i sprawić żeby było w pełni funkcjonalne, uwierzcie. 

PS. Dla tych, którzy dotarli aż tutaj przygotowałam wyjątkowo smakowity kąsek – „toaletę” z której niby Piotrek miał korzystać. Brawa dla administracji! Było za co płacić te 110 złotych ??.

Ba Dum Tss!