W ubiegłym roku modnymi kolorami w wystroju wnętrz były przede wszystkim biel, pudrowy róż, różowe złoto i szarość. Nie mogłam się napatrzyć na to połączenie w pomieszczeniach topowych instagramerek. Dalej uwielbiam jasne barwy, jednak Piotrek pudrowym różem niestety nie jest oczarowany na równi ze mną ?. Dlatego też, przy okazji małego przemeblowania (jak co roku, czy ja kogoś jeszcze tym dziwię ??), postanowiliśmy zmienić kolory wszystkich dodatków w naszej sypialni, które towarzyszyły bieli na ścianach. Zdecydowaliśmy się postawić na barwy, które jednocześnie są i modne i obydwoje je uwielbiamy. Decyzja padła więc na szmaragdową zieleń i złoto.
Metamorfozę całej sypialni pokażę na blogu, jak tylko ją skończymy (podejrzewam, że będzie to standardowo – w okolicach gwiazdki ?). Teraz jednak chciałabym podzielić się z Wami czymś, co mnie przeokrutnie zbulwersowało w trakcie poszukiwań dodatków i akcesoriów w odcieniach żółtego złota. Otóż, ceny wszystkiego pokrytego tymże kolorem są minimum dwa razy wyższe niż tych samych rzeczy w np. bieli i czerni. Tak mnie to wkurzyło, że postanowiłam nie napędzać „złotego” biznesu sprzedawców. Po końcowym przeliczeniu wydanych pieniędzy okazało się, że zaoszczędziliśmy prawie 1000 złotych dzięki mojemu pomysłowi (i Piotrkowemu wykonaniu ?).
Pewnie zastanawia Was, co zrobiliśmy, że aż tyle kasy zostało nam w kieszeni. Nic prostszego – wszystkie dodatki kupiliśmy w tańszych kolorach. Srebrne lusterko i organizery, biała lampa i ramki na zdjęcia, czarne krzesło – każda rzecz z innej parafii ?. Do tego dokupiliśmy dwa spraye w odcieniu chromowanego złota, kilka arkuszy papieru ściernego, rozpuszczalnik i… jazda! Przefarbowaliśmy każdą zakupioną rzecz, a nawet parę takich, które już w pokoju miałam. Dzięki temu stare przedmioty mają nowe życie, a my satysfakcję z bycia Januszem i Grażynką polskiego intirior dizajnu ?.
Na zdjęciach możecie zobaczyć „making of” moich wymarzonych dodatków. Załączam również kawałek metamorfozy naszej sypialni, czyli zmianę mojego kącika kosmetycznego. Wcześniej stała tam toaletka i był wieczny burdel, bo okazało się, że mimo pozbywania się nieużywanych kosmetyków na bieżąco, ciągle mam ich za dużo, żeby zmieściły się w szufladach owego mebla. Oprócz tego, chciałam standardową toaletkę zamienić na biurko, żebym miała skąd do Was wygodnie pisać. Idealne rozwiązanie znaleźliśmy w Ikei. Biurko – toaletka za całe 299 złotych (z ochronną szybą w zestawie). Uważam, że to super cena za tak fajny mebel. I całkiem pakowny, bo w szufladzie zmieściłam wszystkie swoje kosmetyczne szpargały ?.
Pora zademonstrować Wam różnicę w kosztach pomiędzy rzeczami złotymi a ich kolorowymi odpowiednikami.
Krzesło druciane: najtańsze kosztuje w okolicach 500 złotych na stronie scandishop.pl; ja kupiłam swoje w Jula za 59 złotych.
Lusterko kosmetyczne: najtańsze 259 złotych na stronie sfmeble.pl; ja postawiłam na srebrny odpowiednik w Ikei za 25 złotych.
Lampa: najtańsza 199 złotych na westwing.pl; znalazłam praktycznie taką samą za 109 złotych w Jysk.
Organizery: najtańsze w H&M home po 30 złotych za sztukę, ja dałam 5 złotych za dwa w Ikei.
Ramki do zdjęć: kupiłam już dawno temu w Pepco za ok. 25 złotych; takie same na stronie złoteplakaty.pl kosztują 140 złotych.
Jak widzicie, różnice w cenach są spore. Ja jestem najbardziej zadowolona z krzesła, które nie dość, że wyrwaliśmy za mega okazyjną cenę, to jeszcze wyszło po prostu przepiękne po lakierowaniu. Podoba mi się dużo bardziej niż jego złote siostry, które znalazłam wcześniej w internecie i chciało mi się płakać na myśl, że mam dać więcej kasy za krzesło niż dałam za biurko. Rozumiem, że druciane krzesła są teraz modne, ale bez przesady, żeby sobie na nich narzucać marżę 1000%. Byłabym w stanie zapłacić tyle kasy za ładne, welurowe, tapicerowane krzesło-fotel na złotych nogach. Ale nie za zwykły kawałek metalu, który gdybym mocno chciała, to dałabym radę sobie sama zespawać ?.
Jak Wam się teraz podoba mój kącik w naszej sypialni? Ja go uwielbiam! Brakuje jeszcze tylko kilku ramek i plakatów w kolorach złota i szmaragdowej zieleni na ścianie. Spokojnie, do gwiazdki wszystko będzie ?. Może wtedy wreszcie powiem, że skończyłam sypialnię ?.