Do Berlina mieliśmy jechać w marcu 2020 roku z okazji 30 urodzin Piotrka. Była to planowana przeze mnie kilka tygodni niespodzianka. Miał być pięciogwiazdkowy hotel z widokiem na Katedrę Berlińską, lot balonem, rundka po większości oferowanych przez miasto muzeów i atrakcji… a wyszła kupa ?. Zaczęły się lockdown’y związane z koronawirusem i wszystkie plany szlag trafił. Dlatego jak dyspozytornia zostawiła nas na sylwestra i Nowy Rok pod Berlinem, byliśmy w siódmym niebie ?. Dwa dni sobie odpoczywaliśmy, a trzeciego ruszyliśmy na zwiedzanie. Poniżej przeczytacie o tym, gdzie zostawiliśmy ciężarówkę, jak dostaliśmy się do centrum i co tam zobaczyliśmy ?.

Gdzie zostawiliśmy ciężarówkę i jak dostaliśmy się do centrum?

Po zostawieniu naczepy w firmie, gdzie 4 stycznia mieliśmy ją odebrać z załadunku, ruszyliśmy na dłuuugą pauzę samym koniem. Postanowiliśmy zatrzymać się na Aral Autohof Thomas Durr (współrzędne: 52.3145816, 13.6630403). Parking kosztował tam 7 Euro za dobę (5 Euro było do wykorzystania na stacji, można było kupić wszystko poza papierosami, czyli np. świeże i cieplutkie bułeczki, albo alkohol ?), toaleta 0,50 Euro, prysznic 3 Euro od osoby.

Ze stacji musieliśmy iść 1,5km do przystanku autobusu 733 (Niederlehme, Friedhof) na Karl-Marx Straße. Bilety na komunikację miejską kupiliśmy wcześniej przez aplikację BVG (poniżej Pio napisał instrukcję, jak to robił). Wybraliśmy opcję na cały dzień za 10 Euro od osoby i mogliśmy poruszać się każdym środkiem transportu publicznego bez ograniczeń. Z autobusu wysiedliśmy naprzeciwko stacji Königs Wusterhausen, gdzie czekał już na nas pociąg linii S46 (na zdjęciu poniżej jest to ten żółto-czerwony na dalszym torze). Wysiedliśmy z niego na stacji Aldershof i przesiedliśmy się w pociąg S9. W ten oto sposób dotarliśmy do stacji Aleksanderplatz, skąd rozpoczęliśmy nasze zwiedzanie Berlina. Jeżeli chcecie się mniej zajechać niż my i zrobić mniej niż 20 tysięcy kroków po Berlinie, to polecamy przemieszczanie się między zabytkami autobusem linii 100. Jest piętrowy, jak te w Londynie i macie go za darmoszkę z biletem całodziennym.

Jak kupić bilety przez aplikację BVG? Nic prostszego! Jej obsługa jest bardzo intuicyjna. Najpierw podpinacie pod nią swoją kartę, następnie wybieramy bilet „24-hour-ticket”, później klikamy „fare zone” gdzie zaznaczamy strefy A,B,C i wciskamy „select”. W kolejnym kroku wybieramy odpowiednią datę i klikamy „buy and ride now”.

Co udało nam się zobaczyć?

Mimo tego, że w Berlinie byliśmy zaledwie parę godzin, udało nam się zobaczyć całkiem sporo. Nie możemy się jednak doczekać, aż wrócimy do tego miasta po lockdown’ie i całym koronaszaleństwie. Niestety, ale w trakcie naszej wizyty wszystkie atrakcje, muzea i zabytki były zamknięte, więc mogliśmy jedynie obejrzeć je sobie z zewnątrz. W Berlinie naprawdę jest co robić i jeżeli mielibyśmy pojechać tam prywatnie na wycieczkę, to zarezerwowalibyśmy sobie minimum 4 dni. Jeżeli Wam uda się taki wyjazd po koronaświrze, to polecamy wykupienie karty Berlin Pass, dzięki której będziecie mogli odwiedzić bardzo dużo miejsc i zaoszczędzicie kupę kasy (w porównaniu z kupowaniem biletów oddzielnie).

Aleksanderplatz z wieżą telewizyjną (Berliner Fernsehturm), Kościół Mariacki i Fontanna Neptuna

Pierwszym miejscem, do którego się udaliśmy był Aleksanderplatz. Po opuszczeniu stacji, wyszliśmy wprost na niego. Najsłynniejszym elementem tegoż placu, jest oczywiście wieża telewizyjna, która mierzy aż 365 metrów. Po opuszczeniu terenu placu, poszliśmy do kościoła Mariackiego i Fontanny Neptuna. Kościół jak kościół, nie ma się co rozpisywać ?. Natomiast Neptunbrunnen nas zafascynowała. Staliśmy tam kilkanaście minut. Jest to o tyle ciekawa budowla, że postacie na niej nie są ładne. Określiłabym je jako karykaturalne i jakieś hmm… wynaturzone? W każdym razie, wzbudzają w człowieku chęć dłuższego wpatrywania się i kontemplowania ?.

Katedra Berlińska (Berliner Dom)

Kolejnym punktem naszej wycieczki była Katedra Berlińska. To właśnie obok niej znajduje się hotel Radisson Blu (ten z niebieskim, przeszklonym dachem na pierwszym zdjęciu poniżej), w którym mieliśmy zatrzymać się kilka miesięcy wcześniej ?. W owym hotelu można również podziwiać ogromne akwarium, niestety wejście (jak i cały hotel) było zamknięte i nie mogliśmy go zobaczyć. Nie zmienia to faktu, że przyjechałabym do Berlina ponownie choćby po to, żeby popatrzyć raz jeszcze na Katedrę. Budowla ta jest przepiękna (niestety w trakcie naszej wizyty, dwie kopuły były w remoncie ?). Pochodzi ona z XIX wieku i w środku znajdują się królewskie grobowce oraz kopuła widokowa.

Galeria Narodowa (Alte Nationalgalerie)

Katedra Berlińska znajduje się na tzw. „wyspie muzeów”, ponieważ poza nią można zobaczyć tam kilka niesamowitych budowli, pełniących funkcje muzeów lub galerii. Na nas największe wrażenie zrobiła Stara Galeria Narodowa. Niesamowity budynek, który bardzo przypominał nam budowle, które podziwialiśmy w Rzymie. Z przyjemnością odwiedzilibyśmy każde z muzeów na wyspie. Patrząc na to, jak wyglądają z zewnątrz, w środku muszą znajdować się super eksponaty. Trzymajcie kciuki, żeby korona się skończyła i żebyśmy wreszcie mogli zwiedzić Berlin w pełni ?.

Zamek w Berlinie

Czy zdziwię kogoś jak napiszę, że zamek był w remoncie w trakcie naszej wizyty w Berlinie ?? My serio mamy takiego pecha do zwiedzania, że zawsze coś pięknego w tym czasie remontują. Także zamku nie zobaczyliśmy za dobrze z zewnątrz, a co dopiero wewnątrz ?. Patrząc jednak na to, jak cudnie prezentował się nawet ze wszystkimi maszynami budowlanymi, to warto się tam wybrać ponownie.

Plac Bebela (Bebelplatz), Stara Biblioteka (Alte Bibliothek) i Katedra św. Jadwigi

Plac Bebela jest niezwykle ważnym historycznie miejscem Berlina, które o dziwo nie jest zbyt popularne. Otóż, to właśnie na tym placu miała miejsce berlińska część akcji palenia książek w Niemczech. Spalono wówczas 20 tysięcy „nieniemieckich” książek, które upamiętnia znajdujący się na placu „Pomnik zapadłej biblioteki”. Pięć metrów pod ziemią znajduje się pomieszczenie, do którego nie można wejść. W jego środku umieszczone zostały puste regały, mogące pomieścić te spalone 20 tysięcy książek. Odwiedzający Plac Bebela, mogą zobaczyć owo pomieszczenie jedynie przez szybę, która została umiejscowiona w nawierzchni placu. Przy Bebelplatz znajdują się m.in. Budynek Starej Biblioteki, który pełni obecnie funkcję Wydziału Nauk Prawnych Uniwersytetu Humboldtów oraz cudna Katera św. Jadwigi (która oczywiście była w remoncie ?).

Rynek Żandarmerii (Gendarmenmarkt) z budynkiem teatru (Konzerthaus), Katedrą Niemiecką (Deutscher Dom) i Katedrą Francuską (Französischer Dom)

Rynek Żandarmerii jest jednym z piękniejszych placów Berlina. W zimę (normalną, niekoronawirusową ?) odbywa się tu jarmark bożonarodzeniowy i wystawiane jest lodowisko. Przy Gendarmenmarkt znajduje się przepiękny budynek teatru, który pełni funkcję „domu koncertowego”. Są tam również dwie katedry – Katedra Niemiecka, gdzie mieści się siedziba muzeum niemieckiej historii politycznej oraz Katedra Francuska, gdzie mieści się muzeum Hugenotów, restauracja i platforma widokowa (na wieży).

Pomnik Pomordowanych Żydów Europy

Z Rynku Żandarmerii udaliśmy się w stronę Bramy Brandenburskiej. Jednak zanim tam doszliśmy, minęliśmy po drodze jeszcze ambasadę USA i Pomnik Pomordowanych Żydów Europy. Pomnik, który tak naprawdę według mnie jest zbiorem 2711 pomników, został wzniesiony aby upamiętnić zagładę Żydów podczas II wojny światowej. Jest to główne miejsce pamięci ofiar Holocaustu w Niemczech.

Brama Brandenburska (Brandenburger Tor)

W ten oto sposób, dotarliśmy do jednego z najsłynniejszych zabytków Berlina i Niemiec – Bramy Brandenburskiej. Stanowi ona symbol Pokoju i Wolności, a także znajduje się na rewersach monet 10, 20 i 50 eurocentów jako symbol zjednoczenia państwa niemieckiego.

Gmach parlamentu Rzeszy w Berlinie (Reichstag)

Idąc od Bramy Brandenburskiej, byliśmy już tak głodni i zmęczeni, że odechciewało nam się wszystkiego. Natrafiliśmy wtedy na jedyne otwarte stoisko z jedzeniem. Rzuciliśmy się więc tam, żeby kupić bułę z kiełbą. Zasyciła ona nasz głód, ale nie polecam Wam jedzenia jakichkolwiek wędlin w Niemczech. Poza sznyclem, czyli naszym schaboszczakiem, wszystko jest bleee ?, a w szczególności wszelkie kiełbasy. No dobra, dosyć tej kulinarnej dygresji ?. Lecim do Reichstag’u! Gmach Parlamentu Rzeszy jest siedzibą Bundestagu i Zgromadzenia Federalnego (odbywającego się co 5 lat w celu wybrania prezydenta Niemiec). W normalnych warunkach, można zwiedzić parlament w środku, lub wjechać na dach z kopułą (która jest jednym z najchętniej odwiedzanych przez turystów miejsc w Berlinie). My jednak w normalnych warunkach tam nie byliśmy, więc pokażemy Wam tylko, jak budynek wygląda z zewnątrz ?.

Siegessäule

Od Gmachu Parlamentu Rzeszy można przejść wśród pełnych zieleni parków do Siegessäule, czyli pozłacanej kolumny z platformą widokową. Liczy ona 67 metrów i ma upamiętniać zwycięstwo Prus w wojnie duńskiej. Na wielu fotografiach Berlina, można zobaczyć jego panoramę właśnie z punktu widokowego na tej wieży. My oczywiście obejrzeliśmy ją tylko z zewnątrz, bo KORONAwajrus ?‍♀️. Złapaliśmy tam autobus linii 100 (który Wam polecałam na początku wpisu, a my odkryliśmy go dopiero będąc już totalnie zmęczonymi) i wróciliśmy na stację Aleksanderplatz, żeby odwiedzić jeszcze jedno miejsce.

East Side Gallery

Do East Side Gallery dotarliśmy pociągiem S9. Czym jest ta galeria? Otóż, jest to kawałek pozostałości z muru berlińskiego, który został przekształcony w „galerię”. Czemu napisałam to w cudzysłowie? Bo dla mnie galerie muszą mieć jakiś sens, a tu go zabrakło. Według nas, East Side Gallery miałoby dużo więcej sensu, gdyby mur został pokryty grafitti obrazującym historię Berlina. A nie jakimiś randomowymi bohomazami. Może jesteśmy ignorantami, że nie znajdujemy w tych malowidłach sztuki i artyzmu… No ale sorry, dla prostego człowieka (hello, to my ?) te malunki nie mają najmniejszego sensu. Trochę pożałowaliśmy, że zamiast do East Side Gallery, nie wybraliśmy na Plac Poczdamski, albo do Checkpoint Charlie. No ale cóż, see u next time!

Powrót do ciężarówki

Przed powrotem na stację kolejową, zrobiliśmy małe zakupy w East Side Mall (no bo hej! Przecież w supermarketach korony nie ma ?). Kupiliśmy parę najpotrzebniejszych rzeczy i wróciliśmy na stację Königs-Wusterhausen tymi samymi pociągami, którymi dojechaliśmy wcześniej do centrum (S9 i S46). Problem polegał tylko na tym, że zrobiło się całkowicie ciemno i cholernie zimno. Autobus 733 miał przyjechać dopiero za godzinę i w perspektywie mieliśmy kolejne 1,5km na pieszo do stacji. Nie uśmiechało nam się to, więc zamówiliśmy Ubera, który za 10 Euro podwiózł nas ze stacji kolejowej do naszego Aralka. Zaoszczędziliśmy w ten sposób sporo czasu (i nie zamarzliśmy na śmierć, dzięki czemu czytacie ten wpis ?).

Podsumowanie

Jeżeli zastanawiacie się, czy warto zwiedzić Berlin, to nasza odpowiedź brzmi „TAK!”. Pomimo lockdown’u naprawdę mieliśmy, co tam robić i zobaczyć. Stolica Niemiec nas totalnie zauroczyła i na bank tam wrócimy. Mam tylko nadzieję, że uda nam się to zrobić w trakcie wolnego, abyśmy mogli spędzić tam kilka dni i skorzystać ze wszystkich atrakcji oraz zwiedzić większość zabytków i muzeów. Przyznam, że po 7 miesiącach pracy jako kierowcy zawodowi na trasach międzynarodowych (od 3 miesięcy w systemie 39/7 dni) jesteśmy już troszkę zmęczeni i taki mini urlopik bardzo by nam się przydał ?. Jeżeli byliście kiedyś w Berlinie i dotrwaliście do końca wpisu (bo trochę się rozpisałam ?), to dajcie znać w komentarzach, czy znacie jakieś jeszcze miejsca w tym mieście, które trzeba zobaczyć ?!