Swoje 27 urodziny postanowiłam spędzić inaczej niż wszystkie do tej pory. Zawsze organizowałam duże przyjęcie, na które przychodziło dużo osób a ja robiłam dużo jedzenia. W tym roku postanowiłam przerzucić się na minimalizm i spędzić ten ważny dzień tylko z moim mężem. Wymyśliłam więc weekendowy wypad do Pragi ?

Tak jak wspomniałam, moje wcześniejsze imprezy urodzinowe były robione z rozmachem. Tematem przewodnim od kilku lat było niezmiennie halloween. Urodziłam się 2.11, więc śmiało mogłam podpiąć się pod to kontrowersyjne amerykańskie święto ? Uwielbiam przebierane przyjęcia, więc na moje urodziny wszyscy przychodzili w kostiumach. Przygotowania zaczynałam zazwyczaj przynajmniej dwa tygodnie przed, szukając pomysłów na stroje dla siebie i Piotrka. Dwa dni przed zaczynałam gotować i piec i zazwyczaj ledwo wyrabiałam się ze wszystkim do przyjścia gości. A kiedy już zaczęliśmy świętować… po jakiś 3 godzinach miałam ochotę usnąć przy stole bo byłam zwyczajnie wykończona.

No i powiedziałam STOP. W tym roku spędzę urodziny bez tego całego szału przygotowań i urabiania rąk po łokcie mieszając w garach. Po co mi to? Owszem, fajnie jest się spotkać ze znajomymi ale czy ja aby na pewno chcę znowu przeżywać ten szał przygotowań a później nie być w stanie bawić się na własnej imprezie? No nie, nie w tym roku. Potrzebuję odpoczynku. Potrzebuję postawić siebie na pierwszym miejscu. Potrzebuję zrobić to, na co mam akurat tego dnia ochotę.

Zaczęłam zastanawiać się, co sprawia mi największą radość. Co najlepiej działa u mnie na zresetowanie ciała i umysłu. Aaa jest jedna taka rzecz! Podróże! Szybko poszło mi wybranie miejsca. Musiało być blisko, bo mieliśmy wyjechać tylko na weekend. Za naszą wschodnią granicę jakoś nie odczuwam potrzeby jechać. W Słowacji byliśmy, więc został Berlin albo Praga. Piotrek ma alergię na wszystko co niemieckie (ale i tak go w końcu tam wyciągnę!), więc zdecydowałam się na Pragę. Nie sądziłam, że będzie to jeden z najlepszych wyborów mojego życia.

Są takie miejsca na Ziemi, do których człowiek jedzie i nie spodziewa się, że odjeżdżając zostawi tam kawałek swojego serca. Ja jeden kawałek zostawiłam w mieście Omiš w Chorwacji, drugi w Londynie a trzeci właśnie w Pradze. Nie sądziłam, że istnieją miejsca, które mają tak rozległe stare miasta i taką ilość zabytków do podziwiania. W praskich uliczkach w centrum można się łatwo zgubić, ale jakie to zgubienie przyjemne! Pełno sklepów z pamiątkami, a na głodnych czekają pyszne i gorące kołacze które przepić możecie grzanym winem. Już marzę, żeby wrócić tam w przyszłym roku, kiedy wszystkie uliczki będą ubrane na święta Bożego Narodzenia. To musi być kosmiczny widok!

Jedynym minusem starego miasta Pragi są całe rzesze turystów. Dlatego następnym razem przyjedziemy w tygodniu, nie na weekend. Warto też wstać wcześniej, ponieważ do godziny 11 jest jeszcze w miarę swobodnie. Między 12 a 20 trzeba podążać z lawiną tłumów. Jednak nawet to nam nie przeszkodziło. Pobiliśmy nasz rekord z Mostaru i Medjugorie i tylko w sobotę przeszliśmy 25 tysięcy kroków. Razem z piątkiem i niedzielą wyszło ponad 50 tysięcy ? Myślę, że to najlepszy dowód na to, że w Pradze jest gdzie chodzić.

Jak więc spędziłam swoje urodziny? Inaczej niż zaplanowałam ? Pewnych rzeczy nie da się przewidzieć i kiedy dojechaliśmy do Pragi miałam 38,5 stopnia gorączki. Poszliśmy na stare miasto (końmi by mnie w łóżku nikt nie zatrzymał pierwszego dnia wyjazdu), wypiliśmy grzane wino, zjedliśmy czeskie kluski ziemniaczane z kapustą i boczkiem i wróciliśmy do hotelu, żeby świętować te moje całe 27 lat przy butelce wina i filmie. Opatulając mnie wszystkimi kołdrami i aplikując zabójczą dawkę czosnku i cytryny. I wiecie co? Pięknie było ❤️

Następnego dnia miałam imieniny i to właśnie je spędziliśmy tak jak z początku miałam plan spędzić urodziny. Zwiedzaliśmy stare miasto do opadnięcia z sił, zrobiliśmy mini sesję z balonami i poszliśmy na kolację do przemiłej czeskiej knajpki. I powiem Wam jedno, chyba już nigdy nie urządzę dużego przyjęcia urodzinowego. Wyrosłam z tego. Wolę zaprosić garstkę znajomych, zamówić catering i bawić się z nimi do upadłego albo wyjechać i spędzić czas z najważniejszą osobą mojego życia. Myślę, że będę stosowała te dwie opcje zamiennie, żeby znowu nie popaść w rutynę.

A Wy, jak spędzacie swoje urodziny? Wolicie otaczać się tłumami czy gronem zaufanych osób? A może tylko najbliższymi? Jak spodobał Wam się mój pomysł z wyjazdem? W następnych wpisach zrobię kosztorys takiego wypadu, miejsca które musicie zobaczyć będąc w Pradze i pamiątki które ze sobą przywieźliśmy ?