Pierwszy tydzień diety zawsze był dla mnie najgorszy. Ciągle biłam się z myślami, czy to aby właściwy moment i może jeszcze pozwolę sobie na tę ostatnią czekoladkę, która zalega na dnie szafki… Tym razem było kompletnie inaczej. Rozpoczęcie diety było dla mnie tak naturalne, jakbym całe życie zdrowo się odżywiała. Po raz pierwszy nie miałam nawet snów o ptasim mleczku po pierwszych trzech dniach ?. Nie wiem czy to zasługa tego, że podjęłam się publicznej walki z kilogramami, czy może mojego kilkutygodniowego nastawiania się na zmiany w odżywianiu i zdawania Wam relacji z postępów.
Nie myślcie sobie, że opisywanie wszystkiego na blogu i gadanie we vlogach o swoich niedoskonałościach przyszło mi z łatwością. O nie, nie ?. Przygotowywałam się do tego psychicznie od listopada. I powiem Wam szczerze, że podjęcie decyzji o odchudzaniu się i opisywaniu tego w internecie było jednym z moich najlepszych pomysłów. Nawet nie wiecie, jakiego daje to kopa i motywację! Wiem, że są osoby, które czekają na moje efekty i są na etapie poszukiwań właściwej drogi do wymarzonej sylwetki. Są też tacy, którzy liczą po cichu na porażkę, żeby samemu się dowartościować. I to dla tych pierwszych dzisiaj opiszę cały swój tygodniowy jadłospis i uzyskane spadki w obwodach i na wadze.
Potknięcia
Muszę jednak się Wam przyznać, że miałam wyjątkowy zagoniony tydzień i nie jadłam dokładnie takich posiłków, jakie ustalił mi dietetyk. Bardziej patrzyłam na kaloryczność dań w jadłospisie i wybierałam te, które najłatwiej i najszybciej mogłam przygotować. Limit kaloryczny, którym się kieruję to 1600 kcal. Przez dwa dni jadłam tylko 3 z rozpisanych 4 posiłków, ale zwyczajnie nie starczało mi doby na to czwarte danie. Ostatnim moim grzechem było niewielkie urozmaicenie. Jak zauważyłam, że pieczone kartofle mam na kolację 2 czy 3 razy w ciągu tygodnia a w inne dni jakieś danie z ryżem to wolałam przygotowywać ziemniaczki i zajadać je przez 7 dni. Zawsze wygrają u mnie z ryżem ?. I zamieniłam kurczaka na mintaja przez pierwsze dni. No jakiś taki dziwny wstręt do kurzęciny dostałam, że szok. Więcej grzechów nie pamiętam ?.
Efekty
Na tę część pewnie czekaliście najbardziej ?. Nie przedłużając, poniżej przedstawiam Wam zanotowane spadki.
Talia: 90 -> 88 = -2cm
Opona: 115 -> 114 = -1cm
Biodra: 125 -> 122 = -3cm
Udo: 77 -> 75 = -2cm
Waga: -2,2kg
Jak widzicie, całkiem dobre te wyniki jak na zaledwie tydzień odchudzania. Tym bardziej, że ćwiczyłam tylko raz (35min na trampolinie). Od jutra chcę wprowadzić 3 treningi tygodniowo. Nie mogę doczekać się efektów w przyszłą niedzielę, a Wy? ?
Vlog
Poniżej zamieszczam Wam vlog, na którym opowiadam o tym pierwszym tygodniu zdrowego żywienia z limitem kalorycznym.
https://www.youtube.com/watch?v=1kakEgvH-Us
Jadłospis
Poniedziałek
Śniadanie: płatki ryżowe z mlekiem
40g płatków ryżowych
125ml mleka ryżowo-migdałowego Vitariz
15g migdałów
15g orzechów włoskich
75g melona
75g borówki amerykańskiej mrożonej
Obiad: ryba z ziemniakami i surówką
150g mintaja
300g ziemniaków
20g oliwy z oliwek
200g pomidorów koktajlowych
2 szt. ogórka kiszonego
75g sałaty
20g słonecznika
Kolacja: pieczone ziemniaki i zupa dyniowa
300g pieczonych ziemniaków
250 ml zupy dyniowej (w jadłospisie była pomidorówka, ale stwierdziłam że nic się nie stanie jak podmienię zupę, tym bardziej że ta została w domu po weekendzie)
50 ml mleka kokosowego (do zupy)
Wtorek
Śniadanie: płatki ryżowe z mlekiem
125ml mleka Vitariz
40g płatków ryżowych
30g migdałów
110g melona
40g borówki
Obiad: mintaj z talarkami i surówką
150g mintaja
20g oliwy z oliwek
300g ziemniaków (ja na cwaniaka ugotowałam w poniedziałek więcej i we wtorek odsmażyłam je na suchej patelni z przyprawami, wyszły pyszne talarki)
surówka jak w poniedziałek
Kolacja: to, co znalazłam na szybko 🙂
100g banana
125ml mleka ryżowo-migdałowego
20g migdałów
Środa
Śniadanie: płatki ryżowe z mlekiem
125ml mleka ryżowo-migdałowego
40g płatków ryżowych
30g migdałów
55g banana
100g borówki
Obiad: mintaj z talarkami i surówką
150g mintaja
200g talarków (tak, dalej te pyry z poniedziałku męczyłam ?)
20g słonecznika
100g surówki (która została z wtorku)
Kolacja: Pieczone ziemniaki
200g pieczonych ziemniaków
250ml soku z marchwi Cymes
4 szt. ogórka kiszonego
Czwartek
Śniadanie: koktajl
125ml mleka Vitariz
55g banana
150g melona
20g migdałów
10g białka czekoladowego wołowego z Bulk Powders (nie mogę laktozy a tylko ich znalazłam z serią Pure)
Lunch: pudding
100ml mleka kokosowego Real Thai
200g melona
20g nasion chia
Obiad: mintaj z ziemniakami i ogórkiem kiszonym
150g mintaja
10g oliwy z oliwek
200g ziemniaków
3 szt. ogórka kiszonego
10g koperek
Kolacja: zupa dyniowa z mlekiem kokosowym (złapałam ją na szybko, byle coś zdrowego zjeść jako czwarty posiłek)
Piątek
Śniadanie: płatki ryżowe z mlekiem
125ml mleka Vitariz
40g płatków ryżowych
150g melona
30g tahini
Lunch: pudding
100ml mleka kokosowego
200g melona
20g nasion chia
Obiad: mintaj z ziemniakami i ogórkiem kiszonym (jak w czwartek)
Kolacja: talarki z ogórkiem kiszonym
200g odsmażonych ziemniaków
10g oliwy z oliwek
3 szt. ogórka kiszonego
Sobota
Śniadanie: płatki ryżowe z mlekiem
125ml mleka Vitariz
40g płatków ryżowych
150g borówki
30g tahini
Lunch: pudding
100 ml mleka kokosowego
100g banana
20g nasion chia
Obiad: makaron ryżowy po chińsku
100g makaronu ryżowego
100g piersi z kurczaka
200g mieszanki warzywnej chińskiej
10g sosu sojowego
100 ml buliony warzywnego
Kolacja: to, co na szybko znalazłam ?
100g pomidorów koktajlowych
125ml mleka Vitariz
Niedziela
Śniadanie: Makaron ryżowy na mleku (sama wymyśliłam to danie ?)
125ml mleka Vitariz
40g makaronu ryżowego
30g masła migdałowego
120g pomarańczy
Obiad: makaron ryżowy po chińsku (taki sam jak w piątek, ale tym razem go nie dojadłam, nie miałam już miejsca)
Podwieczorek: pudding
100ml mleka kokosowego
100g banana
20g nasion chia
Kolacja: talarki
300g ziemniaków z niedzielnego obiadu reszty domowników, przesmażone z przyprawami
10g oliwy z oliwek
4 szt. ogórka kiszonego
Dodam tylko jeszcze, że piję dziennie 3-3,5 litra wody niegazowanej. Czasem zrobię sobie „herbatę” z suszonych malin. Pamiętajcie też, że dieta ta jest ułożona pode mnie i pod moje nietolerancje pokarmowe (a jest ich sporo!).