Przyznawać się, kto tęsknił za wpisami z tej serii? ? Ja bardzo! Przede wszystkim dlatego, że kiedy byłam w trakcie styczniowego odchudzania, to czułam się wprost fantastycznie. I cudownie było dzielić się z Wami efektami co tydzień. Bardzo chcę do tego wrócić. O tym, dlaczego przerwałam swój projekt #chudaopona przeczytacie tutaj. Przyznałam się w tamtym wpisie do wszystkiego. Koniecznie muszę też nagrać Wam vloga, bo niestety nie wszystko, co się działo w związku z moim odchudzaniem, jestem w stanie opisać.

Jeżeli czytaliście poprzedni wpis to wiecie, że dwa tygodnie temu ciężko z Piotrkiem pracowaliśmy, żeby nadrobić to, co zaprzepaściliśmy w lutym. Udało się. Poprzedni tydzień zaczęliśmy z czystą kartą. Miałam tą samą wagę i wymiary co pod koniec stycznia. Niestety, mój organizm się zbuntował. Przez większość poprzedniego tygodnia miałam po raz pierwszy w życiu problem z zatrzymaniem wody. Byłam rozdrażniona, ciągle zmęczona, obolała i opuchnięta. Mimo diety, ćwiczeń i żadnych odstępstw w dwa dni przytyłam 2,5 kg. Co ciekawe, zwiększyły się też moje wymiary. Z 85 cm w talii zrobiło się 87 cm. Byłam załamana, ale się nie poddałam.

W piątek nastąpiło apogeum. Byłam wściekła do tego stopnia, że postanowiłam napić się kawy ?. Nie robiłam tego od dobrych kilku lat, bo bardzo źle się po niej czułam. Odnosiłam wrażenie, jakby serce miało wyskoczyć mi z piersi. A teraz? Teraz stało się coś niesamowitego. Nie miałam żadnych efektów ubocznych. No, poza kilkoma wizytami w toalecie, dzięki którym zeszła prawie cała opuchlizna ?. Dzięki temu w niedzielę osiągnęłam zadowalające mnie wyniki ?.

Potknięcia

Od poniedziałku do niedzieli ŻADNEGO ?. Dla „zdrowotności” napiłam się tylko kawy z miodem i mlekiem migdałowym i wychyliłam pół kieliszka wina ?. Bo wiecie, że kawa i alkohol odwadniają, no nie? Ja byłam zmuszona to zrobić ?. Wcale nie chciałam ?.

Efekty

Nie będę Was oszukiwać, liczyłam na przynajmniej kilogram mniej… Jestem jednak szczęśliwa, że ubyło mi chociaż w obwodach w tym strasznym tygodniu. Moja psychika została zmiażdżona. Mimo to, kontynuowałam ćwiczenia i trzymanie diety. Jestem z tego bardzo dumna.

Talia: 85 -> 84 cm

Opona: 112 -> 110 cm

Biodra: 120 -> 119

Udo: 73 -> 72 cm

Waga: Bez zmian. Chyba, że liczymy to, że przytyłam i schudłam ponad 2,5 kg w jednym tygodniu ?.

Wybaczcie zakurzone lustro, ale nie przywykłam jeszcze do końca do bycia blogierem ??? i nie strzelam selfie codziennie, żeby pamiętać o jego przetarciu. A tak w ogóle to wcale się nie usprawiedliwiam ??. Po prostu jestem chujową panią domu, let’s face the truth ?. Żałuję jednak, że byłam do tego stopnia wkurwiona w trakcie tygodnia, że nie trzasnęłam żadnej foty z tą opuchlizną. Zobaczylibyście jak ciało potrafi się zmienić w przeciągu kilku dni.

Jak tam Wasz tydzień? Kto jeszcze się odchudza? Dajcie znać, czy kiedyś też mieliście problemy z zatrzymaniem wody w organizmie. Ja nigdy i w życiu bym nie podejrzewała, że to coś tak strasznego i wykańczającego zarówno psychicznie, jak i fizycznie.

PS. Pamiętacie, jak Wam pisałam, że na trip po Włoszech zamówiłam mniejsze rzeczy, żeby się zmobilizować? Przyszły mi spodnie i są totalnie za małe ?. Będą wyznacznikiem mojego odchudzania.