Urlop. Ten ulubiony przez większość z nas czas w roku. Kilka miesięcy poświęcasz, żeby znaleźć idealne miejsce do wypoczynku. W końcu nadchodzi ten wymarzony dzień – wyjeżdżasz. Niestety, po przybyciu na miejsce okazuje się, że to, co w internecie wydawało się być bajką, staje się twoim koszmarem na najbliższe kilka albo kilkanaście dni. Tak zapewne byłoby i w naszym przypadku, gdybyśmy zamiast wycieczki objazdowej po Włoszech, zdecydowali się przez dziesięć dni zostać w Pizie lub Positano. Tak, to właśnie te dwa rozsławione miasta, którymi jesteśmy totalnie zawiedzeni i raczej już nigdy tam nie wrócimy.
Piza
Kiedy ja mówię Piza, Wy krzyczycie… WIEŻA ?! Tak, to właśnie z Krzywej Wieży słynie miasto Piza. Krzywa Wieża należy do kompleksu Campo dei Miracol i jest w rzeczywistości dzwonnicą katedralną. W Pizie znajdziecie jeszcze malutkie stare miasto i codzienne stado kilku tysięcy turystów. Więcej do zobaczenia już raczej w tej mieścinie nie ma. Uwierzcie mi, strasznie żałowaliśmy, że wykupiliśmy tam nocleg. Nie wiem, co muszą czuć ludzie, którzy pokuszą się o spędzenie tam kilku dni.
Kiedy wjeżdżaliśmy do miasta, od razu zobaczyliśmy Krzywą Wieżę. Już wtedy zrzedły nam miny ?. Po zameldowaniu w hotelu, poszliśmy zobaczyć ją z bliska. Naszą reakcję możecie sobie podejrzeć w wyróżnionym Story na naszym Instagramie. Jeden wielki zawód. Wieża z bliska wcale nie jest tak wielka i okazała, jak większość osób ją sobie wyobraża. Ot, zwykła, pochylona dzwonnica. Zarówno wieża, jak i reszta kompleksu zabudowań, są pięknie utrzymane i wyglądają całkiem ładnie. Jednak nie ma żadnego efektu „wow”. Poszliśmy, zobaczyliśmy, porobiliśmy zdjęcia razem z setkami innych turystów, zjedliśmy na starym mieście, przespaliśmy się, zrobiliśmy zdjęcia rano bez turystów i wyjechaliśmy. Tak wyglądał nasz pobyt w Pizie ?.
Czy warto odwiedzić Pizę? Oczywiście. Wieża podobno każdego roku pochyla się coraz bardziej i w końcu może się zawalić. Warto zobaczyć taki wyjątkowy zabytek, póki jeszcze istnieje. Nie poświęcajcie jednak w swoich planach więcej niż jeden dzień, żeby tam się zatrzymać. Szkoda Waszego czasu. Lepiej pojechać w bardziej odludne miejsce i zakosztować np. uroków toskańskiej wsi. Polecam Wam taką opcję. Przepiękne widoki na zielone łąki, wypasające się na polach owce, cyprysowe drogi prowadzące do winnic… No coś cudownego. Przynajmniej można odpocząć, napić się dobrego wina i zgłębić lokalną kulturę.
Positano
Positano odwiedziliśmy z mojej winy. Pio jakoś tam nie ciągnęło. A ja, oczywiście przez wszystkie zdjęcia na Instagramie z tego miejsca, musiałam pojechać i przekonać się na własnej skórze, co owo miasto ma do zaoferowania. Chociaż przyznam szczerze, że prawie stchórzyłam i zrezygnowałam z tej wycieczki, kiedy jedna Pani naopowiadała nam jak koszmarna jest jazda samochodem po wybrzeżu amalfitańskim. Okazało się jednak, że nie taki diabeł straszny jak go malują. Droga była kręta, ale według nas bezpieczna. Nie było urwisk, które byłyby nieogrodzone.
Wjazd do Positano, przypomina wjazd do Breli w Chorwacji. Możliwe, że jest nawet trochę ciaśniej na drodze. Parkingi prywatne kosztują 7 euro za godzinę postoju (?). Z naszych wskazówek – nie wjeżdżajcie na parkingi, gdzie wymaga się zostawienia kluczy od auta. Nasi rodzice widząc, że szykuje się marsz pod górę w pełnym słońcu, zostali w samochodzie i opowiadali nam później jak panowie parkingowi przestawiali auta. Masakra. Bez zadrapań (albo nawet wgnieceń) pojazdu się nie obejdzie.
Tak więc, rodzice zostali a my ruszyliśmy na podbój Positano. Po zejściu pierwszych 500 stopni wiedzieliśmy, że to jednak Positano podbije nas, tylko w drodze powrotnej. Uwierzcie, że jeszcze nigdy w życiu nie byłam w mieście, w którym tak ciężko jest się poruszać zarówno pieszym, jak i samochodom. Zeszliśmy z Pio na jedną plażę i ruszyliśmy trasą nadmorską do drugiej plaży, która jest jedną z najsłynniejszych na Instagramie. W sezonie można tam spotkać prawdziwe morze gwiazd i celebrytów.
Wreszcie ujrzeliśmy moją wymarzoną plażę i… nic. Zero szału. Oczywiście widok na miasto usytuowane na górze był piękny, ale naprawdę widziałam inne miejsca, które biją to na głowę. Cyknęliśmy parę zdjęć i Pio zdecydował się wykąpać. Morze było temperatury Bałtyku w sezonie, a kolor wody był mocno przeciętny. Nie rozumiem fenomenu tej plaży. Stojąc tam i czekając aż moje duże dziecko przekąpie pupę myślałam, jaki ten internetowy świat jest przereklamowany i fałszywy. Gwiazdki z Insta mają płacone grube hajsy od hoteli za reklamowanie miasta, które jest cholernie drogie i nie ma w sobie żadnej wyjątkowości.
Niestety, najgorszy etap naszej wycieczki do Positano miał dopiero nadejść. Powrót na parking. Do tej pory, jak wspominam naszą katorżniczą wspinaczkę po setkach stopni w górę, mam ochotę zwymiotować. To było straszne przeżycie. Byłam w miejscach, gdzie chodziło się sporo pod górę. Ale tutaj to było przegięcie. Pot lał się z nas litrami i myśleliśmy, że wyzioniemy ducha. Na szczęście zdołaliśmy dotrzeć do auta, bez słowa zapłacić za parking, odjechać i tylko powiedzieć rodzicom, że nie mają czego żałować, że z nami nie poszli. Kurde, w sumie to wygrali życie ?.
Czy warto pojechać do Positano? Oczywiście. Jeżeli jesteście tacy jak ja, to nic Was nie przekona i będziecie musieli wszystko zobaczyć na własne oczy. Powiem Wam tylko, że ceny w tym mieście są niewspółmierne do przeżyć. Płacicie za popularność, za to, że „wypoczywacie” (a właściwie lansujecie się ?) w jednym z kurortów gwiazdek. Nas taki rodzaj wakacji kompletnie nie interesuje. Tłumy, które kłębiły się w restauracjach przy plaży były ogromne. Ciężko było przebić się do schodów. Wiem, że jestem stronnicza, ale jeżeli lubicie piękne widoki i miasta usytuowane na górach, to jedźcie sobie lepiej do Chorwacji. Nie zbankrutujecie, za to wykąpiecie się w krystalicznie czystej wodzie, będziecie leżeć na białych kamykach i podziwiać przepiękne krajobrazy. Pod względem wypoczynkowo-urlopowym, Włochy nie mają szans przebić w moich oczach Chorwacji.
No i jak? Zdziwieni, że tak osławione włoskie miejscowości zawiodły oczekiwania moje i Pio? Byliście kiedyś w Pizie albo Positano? Dajcie znać, czy zgadzacie się z naszymi odczuciami ?.