Kochani, bardzo proszę Was o zrozumienie i cierpliwość w związku z moimi nieobecnościami na blogu i w mediach społecznościowych. Ostatni tydzień był straszny. Codziennie musiałam jeździć na uczelnię, do tego praca i zmiana telefonu. Wszystkie zdjęcia na bloga obrabiam w aplikacjach dostępnych właśnie na telefon, więc troszkę mi zajęło zanim znalazłam wszystkie, które miałam na poprzednim urządzeniu.
Drugą sprawą, przez którą nie wyszło mi z dodaniem tylu wpisów, ile zaplanowałam w zeszłym tygodniu, jest Pani Szczeniak Doberman (jeszcze nie wybraliśmy imienia dla tej piękności) ?. Od października na nią czekałam i dopiero teraz mogłam ją wreszcie zabrać od mamy i rodzeństwa. Jest to mój prezent dla Piotrka, bo była jego marzeniem od kiedy pamiętam. Ten świr (tym razem mówię o Małej, nie o Piotrku ?), zdążył już mnie całą podrapać, rozerwać dwie poduszki i koc i nie ma zamiaru skubana przestać. Teraz grzecznie śpi, więc korzystam z tej łaskawie podarowanej godzinki i wrzucam Wam przepis na pierniczki, które wreszcie mi się udały!
Jak część z Was kojarzy z Instastory, w zeszłą niedzielę testowałam dwa przepisy i kompletnie mi nie wyszły. Dopiero w tym tygodniu (po kilku próbach), wyszły mi pierniczki idealne. Ciasto daje się bez problemu wałkować i wykrawać. Jeżeli rozwałkujecie je cienko, pierniczki będą chrupiącymi ciasteczkami, jeżeli natomiast zostawicie grubsze, wtedy pierniczki będą mięciutkie i puszyste. Ja zrobiłam część takich i część takich ?.
Składniki:
– 1/2 kostki masła
– 1 szklanka cukru (dałąm kokosowy)
– 1 łyżka miodu
– 2 i 1/2 szklanki mąki
– 1 opakowanie przyprawy do piernika Kotanyi (jeżeli wolicie mniej aromatyczne, to max 2 łyżki)
– 1 łyżeczka proszku do pieczenia lub sody oczyszczonej
– 1 łyżeczka kakao (jak lubicie czekoladowy posmak to więcej)
– 1 duże lub 2 mniejsze jajka
Przygotowanie:
Jak już wiecie, nie lubię wymyślnych przepisów, więc pierniczki robi się tak szybko jak wegański piernik z tego przepisu. Do rondelka wrzućcie masło, miód i cukier. Mieszajcie na małym ogniu, aż wszystko się rozpuści i połączy. Odstawcie, żeby trochę przestygło (żeby nam jajka nie ściąć ?). W tym czasie wymieszajcie w misce składniki suche. Połączcie wszystko razem, wbijcie jajko i wyróbcie ciasto. Ja robię to na początku łyżką, bo brzydzi mnie surowe jajko ?.
Jak już ciasto będzie mniej więcej jednolitą masą, wtedy dopiero wyrabiam je ręcznie. No i cóż, pora na zabawę. Wykrawajcie wzory jakie chcecie, ja mam foremki z Kik’a, Pepco i Tigera. Jak już będziecie mieli gotowe blaszki, wstawiajcie do piecyka. Ja swój włączyłam przed wykrawaniem pierników, żeby się nagrzał. Trzymałam każdą partię 8 minut w 180 stopniach z termoobiegiem. Musicie bardzo uważać, żeby nie powtórzyć mojego błędu z zeszłego tygodnia i ich zwyczajnie nie sfajczyć ?. Jak już przebrniecie ten etap to życzę smacznego ❤️.
Jak tam Wasze przygotowania świąteczne? Zaczynacie gotowanie? Pierniczki są super, bo możecie je długo przechowywać także polecam zrobić je już dzisiaj! Odejdzie Wam trochę roboty przed Wigilią ❤️. Jeżeli wybierzecie mój przepis na pierniki, to dajcie koniecznie znać jak Wam smakowały ????⛄️.