Trwałe prostowanie włosów chodziło za mną już od ponad roku. Warto wspomnieć, że przez prawie dwa lata rozjaśniałam swoje ponad pięćdziesięciocentymetrowe kłaczki do jasnego blondu. Ich stan permanentnie się pogarszał. Jakieś pół roku temu zatęskniłam do swojego mysiego brązu. Wróciłam do koloru, jednak włosy pozostały zniszczone. Przez wakacyjne słońce, słoną i chlorowaną wodę kolor się sporo wypłukał i doszłam do najgorszego stanu włosów jaki kiedykolwiek miałam. Postanowiłam działać.
Zaczęłam czytać o różnych metodach na polepszenie stanu włosa. Najbardziej spektakularne było właśnie trwałe prostowanie. Początkowo zabieg chciałam wykonać keratyną. Zmieniłam zdanie, kiedy poczytałam co znajduje się w składzie produktu. Dla mnie był on nie do zaakceptowania. Później trafiłam na keratynę bez szkodliwych substancji w stylu formaldehydu czy formaliny (!). Jednak nie chciałam zawracać głowy przyjaciółce fryzjerce, żeby mi ten czasochłonny zabieg wykonała. Do żadnego salonu fryzjerskiego nie zdecydowałam się pójść, bo takie zabiegi trzeba umawiać ze sporym wyprzedzeniem a ja przez ostatnie 3 miesiące nie wiedziałam, w jakim mieście będę następnego dnia a co dopiero za kilka tygodni. Odpadało też zrobienie zabiegu samemu – za żadne skarby nie dałabym sobie rady. Co więc w takiej sytuacji zrobić? Ano nic, czekałam i odwlekałam nieuniknione.
Tak wyglądała moja „miotła” po wysuszeniu:
A tak po wyprostowaniu:
Pewnego dnia, przeglądając Facebook’a natknęłam się na post o prostowaniu włosów z dojazdem do klienta. Zaciekawiło mnie to i weszłam na ogłaszający się profil. Okazało się, że było tam mnóstwo zdjęć przed i po przeróżnych zabiegach plus sporo opinii zadowolonych klientek. Postanowiłam więc napisać do Oli (link do jej strony na Fb), która oferowała swoje usługi. Ustaliłyśmy, że wykonamy na moich włosach polerowanie i prostowanie kwasami organicznymi. Dlaczego kwasami? Otóż są one najbezpieczniejsze i mogą z nich korzystać nawet kobiety w ciąży. Dla mnie bardzo ważną kwestią jest właśnie bezpieczeństwo zabiegu i zminimalizowanie substancji szkodliwych. Jestem alergiczką i nawet przy rozjaśnianiu włosów występowały problemy jak zaczerwieniona skóra głowy czy duszności. Wolę więc nie narażać się na zbędne ryzyko. Poza tym nie sądzę, że rakotwórcze substancje są potrzebne do wykonania zabiegu regenerującego włosy.
Niestety, z powodu mojej pracy, musiałyśmy polerowanie i prostowanie zrobić w innych tygodniach. Po prostu nie miałam czasu na wykonanie dwóch zabiegów na raz. Bardzo żałuję, że nie mam zdjęć sprzed polerowania. Włosy były w jeszcze gorszym stanie niż na obecnych tutaj zdjęciach „przed”. Gdyby część z Was nie wiedziała, to wyjaśnię, że polerowanie włosów to jeżdżenie po nich taką specjalną maszynką, która ścina jedynie zniszczone, odstające końcówki a Wy nie tracicie nic z długości. Idealny zabieg dla takiego maniaka długich włosów jak ja ?.
Dwa tygodnie po polerowaniu umówiłyśmy się z Olą na prostowanie kwasami. Miało trwać ono około 5 godzin, ale przez moją upartość i niechęć obcięcia końcówek, siedziałyśmy godzin 7 ?. Byłam prawdopodobnie najgorszą klientką Oli ever. Jeżeli nie chcecie, żeby Wasz zabieg tyle trwał a macie równie zniszczone włosy, to podetnijcie 5 cm końcówek przed. Nie bądźcie jak ja ?. Cały proces prostowania włosów kwasami organicznymi wyglądał następująco:
1. Umycie włosów szamponem czyszczącym, rozczesanie, suszenie.
2. Nałożenie kwasów, rozczesanie, czekanie 20 min.
3. Prostowanie i czesanie włosów. Odczekanie 20 min.
4. Umycie włosów samą wodą, nałożenie maski, rozczesanie, czekanie 20 min.
5. Zmycie maski, rozczesanie i suszenie.
W moim przypadku najgorsze było każdorazowe rozczesywanie. Włosy były bardzo zniszczone, kilkukrotnie rozjaśniane i plątały się niemiłosiernie. Ola jest niesamowicie cierpliwa i zniosła tortury zadawane przez moje włosy z godnością. Ja pewnie w połowie bym zostawiła grzebień we włosach klientki, powiedziała, że mam dosyć i wybiegła ?.
Włosy po zabiegu:
Efekt końcowy wynagrodził jednak długi czas zabiegu. Nie mogłam uwierzyć, że włosy po wysuszeniu mam tak proste i gładkie jak po godzinnym prostowaniu włosów w salonie fryzjerskim. Sama nigdy aż tak dobrze włosów nie potrafiłam wyprostować. Są niesamowite. Powiem Wam więcej – czekałam specjalnie do dzisiaj, żeby zrobić ostateczne zdjęcia „po”. Dalej byłam nieufna i nie wierzyłam, że po umyciu szamponem będą wyglądały tak jak po masce. A tu proszę, przemiłe zaskoczenie ?. Na poniższym zestawieniu możecie zobaczyć na pierwszym zdjęciu wygląd wysuszonych włosów przed zabiegiem, na drugim zdjęciu dalej przed zabiegiem ale wyprostowane przeze mnie i na trzecim są po zabiegu i wysuszeniu.
Jeżeli chodzi o koszty to przy tak długich i gęstych włosach jak moje, polerowanie wyniesie Was ok. 80 zł a prostowanie kwasami organicznymi ok. 400 zł. Nie żałuję żadnego z tych zabiegów. Teraz przynajmniej mogę z domu wychodzić bez prostowania włosów. Ba, nawet układać ich nie muszę. Są takie fajne, lejące, że dobrze leżą nawet bez upinania. I te końcówki ??. Krótko mówiąc – jestem zachwycona ❤️.
Jak Wam się podoba efekt końcowy? Słyszeliście kiedyś o prostowaniu włosów kwasami organicznymi i polerowaniu?
Na koniec zamieszczę Wam jeszcze kilka oryginalnych zdjęć, bez nakładania żadnych presetów. Różnica w kolorze włosów wywołana jest tym, że jednego dnia słońce było, a drugiego już się zmyło i zostało pochmurne niebo ?.
Patrzcie, jak je wiatr rozwiewa – normalnie jak w reklamie jakiegoś szamponu ???
Komentarz Pio: Włosy super, widać zmianę. Może teraz będziemy wychodzić z domu szybciej i dasz radę wyszykować się w mniej niż dwie godziny ??.
Sylwia: ??♀️??♀️??♀️