Widząc całą burzę wypowiedzi w internecie na temat filmów „Zabawa w chowanego” i „Nic się nie stało” postanowiłam sama je obejrzeć. Po seansie natomiast nie wyobrażam sobie, żeby do tej całej afery nie dołożyć swoich pięciu groszy. Poniżej znajdziecie więc moją recenzję obydwóch filmów z obszernym komentarzem.

Sekielscy „Zabawa w chowanego”

Pierwszy film braci Sekielskich o pedofilii w kościele pt. „Tylko nie mów nikomu” został wyświetlony w serwisie YouTube ponad 23 miliony razy. Nie wspominając o jego emisji w telewizji. Można więc śmiało stwierdzić, że film ten obejrzała praktycznie połowa naszego kraju. Wszyscy byli oburzeni i żądali sprawiedliwości. Czy na tę sprawiedliwość w Polsce można liczyć? Kolejny film braci Sekielskich pt. „Zabawa w chowanego” ujawnia, że nie. Ja po seansie obydwóch tych dokumentów stwierdzam, że nasz kraj jest popieprzony, a władza ma w dupie przeciętnego obywatela. Kler natomiast to w większości klika bandytów. Najgorsi są Ci na stołkach – biskupi, arcybiskupi i kardynałowie, którzy wszystkie zboczenia swoich podwładnych tuszują, a ofiary traktują jak przestępców. No bo jak w ogóle śmią takie rzeczy ujawniać? Przecież każdy, kto przeszedł święcenia kapłańskie to taki prawie święty! ?‍♀️?‍♀️?‍♀️

„Zabawa w chowanego” zrobiła na mnie tak samo duże wrażenie jak „Tylko nie mów nikomu”. Jest to kawał dobrej roboty. Prawdziwy film dokumentalny i rzetelni dziennikarze śledczy. W filmie można posłuchać nagrań z ukrytych kamer, gdzie księża przyznają się do pedofilii. Dla nich to „chwila słabości” i tak naprawdę to cierpią bardziej niż ich ofiary ?‍♀️. No ratunku. Ja w trakcie seansu miałam ochotę wejść do tego filmu i nastrzelać takiemu po łbie. Dzięki braciom Sekielskim dowiadujemy się, że księża są bezczelni, bezwstydni i bezkarni. Nawet nasz kochany pseudo minister Ziobro wydał okulnik o tym, jak postępować w sprawach księży pedofilów. Dzięki niemu kuria ma dostęp do akt sprawy od prokuratury w trakcie trwania postępowania, czyli mogą zastraszać świadków i manipulować dowodami. Bo kto im zabroni? Nikt.

Podwójne standardy…

W Polsce bardzo modne są podwójne standardy. Inaczej postępuje się w przypadku pedofilii wśród księży, a inaczej w przypadku pedofilii wśród osób niezwiązanych z duchowieństwem. Żadna inna grupa zawodowa nie ma dostępu do akt prokuratury w trakcie trwania postępowania. I tu moje pytanie – czy ktoś z Was po obejrzeniu tych dwóch dokumentów jeszcze zamierza chodzić do kościoła? Do tej kolebki zakłamania i obłudy?

Sekielscy wykonali kawał dobrej, dziennikarskiej roboty. Ich filmy ogląda się z zapartym tchem. Mam nadzieję, że „Zabawa w chowanego” będzie miała jeszcze więcej wyświetleń niż „Tylko nie mów nikomu”. Pokazujcie te filmy swoim rodzicom i dziadkom. Niech zobaczą, jakie bezprawie jest w naszym kraju i jakie rozrywki zapewniają sobie księża. Trzeba ujawnić, jak klechy milczą i ukrywają swoje zbrodnie. Na koniec napiszę tylko, że podziwiam wszystkie ofiary. Ich cierpliwość jest niesamowita. Ja bym chyba dopuściła się samosądu na oprawcy z dzieciństwa. Skoro prokuratura i sądy są tak nieudolne, to czy obywatel nie ma prawa wziąć sprawy w swoje ręce?

Latkowski „Nic się nie stało”

Nie jest tajemnicą, że bracia Sekielscy zbierali fundusze na swój film w internecie i że wspierał ich TVN oraz różni celebryci. A jako, że klechy i ich kościół są mocno związane z TVP, to stacja ta postanowiła wyprodukować coś, co odwróci uwagę obywateli od zboczeń księży. Postanowili zatrudnić Sylwestra Latkowskiego, który przez 2 lata i 3 miesiące przebywał w więzieniu za wymuszenie rozbójnicze, jego metody „śledcze” są mocno naciągane, a film „Pedofile” z 2005 roku nie był zbyt ambitną i rzetelną produkcją. Przed premierą „Nic się nie stało” trąbiono na lewo i prawo, że ma to być film ukazujący pedofilię i obłudę w kręgach celebrytów. Co z tego wszystkiego wyszło? Ano, zwykła kaszana.

„Nic się nie stało” opowiada o sopockiej Zatoce Sztuki i Dream Club’ie. To tam miały się dziać przestępstwa, których dopuszczał się „Krystek” i „Turek”. Ten pierwszy został skazany i odsiaduje wyrok. Drugi wymigał się od więzienia wysoką grzywną. Głównym wątkiem w filmie jest samobójstwo Anaid i tragedia jej rodziny. Jest mi niezmiernie żal wszystkich ofiar i ich rodzin, które liczyły, że znajdą sprawiedliwość dzięki temu filmowi. Ich problemy zostały jednak tak naprawdę zepchnięte na drugi plan – najważniejsze stało się zrobienie szumu wokół tej produkcji i pogrążenie celebrytów. Niestety, bez dowodów to raczej ciężko będzie cokolwiek sławom udowodnić. „Nic się nie stało” to film, który nie przedstawia żadnych dowodów na jakąkolwiek pedofilię wśród celebrytów. Latkowski wkleił do swojego „dokumentu” zdjęcia sławnych osób, które bywały w Zatoce Sztuki. A to przecież nic nie udowadnia. Czy w takim razie zwykli obywatele, którzy tam bywali też są winni?

Dowody?

Mam wielką nadzieję, że celebryci wmieszani w to bagno wystosują pozwy dla Laskowskiego i TVP opiewające na zadośćuczynienie w łącznej wysokości dwóch miliardów złotych i oddadzą je na służbę zdrowia. Wtedy wreszcie sprawiedliwość by w tym kraju zwyciężyła. A Kurski i TVPis dostaliby za swoje. Osobiście nie wierzę w winę któregokolwiek z przedstawionych celebrytów. Dla mnie Laskowski jest po prostu aferzystą bez dowodów. Jego „śledztwo” to kiepski żart i gdyby nie wywiady z rodziną Anaid, to film trwałby ze 20 minut. W trakcie których odczytywane byłyby zeznania dziewczyn i puszczane obrazujące je sceny. „Nic się nie stało” nie ma nic wspólnego z dziennikarstwem śledczym.

Warto też wspomnieć, że tę produkcję ogląda się fatalnie. Lektorka, która czyta wypowiedzi ofiar brzmi, jakby opowiadała bajkę Disneya. Sceny, które mają zobrazować okrucieństwo wyglądają, jakby kręcił je szesnastolatek. Film jest zwyczajnie nudny i nieciekawy. Nie da się utożsamić z ofiarami i ich tragedią. Reżyser raczej nie postawił na wzbudzenie w widzach emocji. Poczułam złość jedynie na prokuraturę, która ewidentnie coś przychachmęciła przy sprawach „Krystka” i „Turka”. Ale to nic nadzwyczajnego w Polsce. U nas każdy, kto ma pieniądze i znajomości (albo jest księdzem) może unikać sprawiedliwości.

Pedofilia?

Z tym paragrafem zapewne wiele osób się nie zgodzi i spróbuje mnie zlinczować, ale dla mnie pedofilią jest molestowanie chłopców i dziewczynek, którzy są dziećmi. „Pedofilia” na piętnastolatkach, które odsztafirowane latają po klubach to nie pedofilia. Jeżeli zostały zmuszone do stosunku, to jest to zwyczajny gwałt. Nie nazwę tego pedofilią, ponieważ mało kto jest obecnie w stanie odróżnić odwaloną piętnastolatkę od dwudziestolatki. Sama znam dziewczyny, które współżycie seksualne zaczęły w wieku 14/15 lat i nie uważają się w żaden sposób skrzywdzone. Zrobiły to zupełnie świadomie (obecnie mają po 30 lat). Także jak dla mnie, to te filmy dokumentalne opowiadają o dwóch zupełnie innych zjawiskach – pedofilia wśród księży i gwałty w klubach.

Sama byłam piętnastolatką, która latała po dyskotekach, ale byłam też dobrze nastraszona przez rodziców. Nigdy nie piłam nic w klubie (a jeżeli już, to piwo nalewane bezpośrednio z nalewaka i pilnowałam go jak oka w głowie). Za nic na świecie nie wyszłabym z klubu z obcym facetem, nie wsiadła z nim do samochodu i nie pojechała na odludzie. Zawsze trzymałyśmy się z koleżankami w grupie. Także według mnie zawinili tu także rodzice. Dobrze wiem, że nastolatki nie da się zatrzymać w domu na siłę, ale da się jej wpoić do głowy podstawowe zasady zachowywania się w takich miejscach.

Podsumowanie

Według mnie „Zabawa w chowanego” i „Nic się nie stało” to filmy o dwóch zupełnie różnych zjawiskach. Pedofilia wśród księży jest ukrywana, a tragedie ofiar bagatelizowane przez kurię. „Zabawa w chowanego” to ujawnia i daje niezbite dowody. „Nic się nie stało” to natomiast film, który miał wywołać sensację i odwrócić uwagę od produkcji braci Sekielskich. Opowiada o gwałtach i samobójstwie Anaid. Pedofilią tego nie nazwę, bo w Polsce wiek zgody to 15 lat, czyli dziewczynki te mogły już współżyć (do dziś myślałam, że wiek zgody w naszym kraju wynosi 16 lat, a tu zonk). Tyle tylko, że one tego stosunku nie chciały, więc zostały zwyczajnie zgwałcone. Nie wyobrażam sobie nawet, jaką tragedię musiały przejść one i ich rodziny. Szkoda, że Latkowski nie skupił się w swoim filmie na wydobyciu emocji. Gdyby więcej czasu poświęcił na prawdziwe śledztwo i chęć pomocy ofiarom i ich bliskim, „Nic się nie stało” mogłoby dorównać produkcji Sekielskich. Niestety, zamiast tego, postanowił skupić się na lizaniu tyłka Kurskiemu i jego TVPis, rzucaniu oszczerstw w stronę celebrytów i robienia szumu wokół własnej osoby. Jak dla mnie – dno dna.

A Wy co sądzicie o tych dwóch produkcjach?