Po zaręczynach, o których mogliście przeczytać tutaj, przychodzi czas na wybór ceremonii, którą chcemy nasz związek przypieczętować. W Polsce najpopularniejszy jest ślub konkordatowy, czyli połączenie ślubu kościelnego i cywilnego. Pary decydują się na ten rodzaj ceremonii, ponieważ sam ślub kościelny nie ma żadnej mocy prawnej. Natomiast osoby religijne nie chcą brać samego ślubu cywilnego, bez obrządku kościelnego. My zrobiliśmy jeszcze inaczej i w 2016 roku wzięliśmy ślub cywilny w otoczeniu 7 osób (plus my i pani urzędnik), a w 2017 roku wzięliśmy ślub kościelny w otoczeniu 120 osób ?.
Czemu zdecydowaliśmy się na takie rozwiązanie? No cóż, były dwa powody. Pierwszy to założenie przez Pio firmy, w której mieliśmy razem pracować. Jednak nasze prawo jest tak cudowne, że Pio musiałby mnie formalnie zatrudnić i płacić państwu za ten przywilej niemały hajs. Natomiast jako żona mogłam mu pomagać za darmoszkę ?. Z prowadzenia firmy zrezygnowaliśmy po pół roku, bo wymagała od nas zbyt dużych nakładów finansowych (a my już wtedy oszczędzaliśmy na wesele). Drugim powodem natomiast był fakt, że Pio przyjmował moje nazwisko, a nie ja jego. Nie wiem, czy Wy wiecie, ale żona bez żadnych dodatkowych problemów przejmuje nazwisko męża, ale jak jest odwrotna sytuacja, no to zaczynają się schody (nie pamiętam już, co dokładnie, ale nie można wziąć standardowego ślubu konkordatowego).
Te dwa powody sprawiły, że po zaręczynach w listopadzie, w kwietniu zdecydowaliśmy się na ślub cywilny i w maju go wzięliśmy ?. Czy polecamy takie rozwiązanie? I tak i nie. Tak ze względu na to, że później macie mniej stresu, „latania” wokół spraw i dokumentów przed ślubem kościelnym oraz ze względu na to, że odchodzi Wam koszt obrączek od wydatków na ślub kościelny i wesele ?. Nie natomiast, jeżeli jesteście wrażliwi na „co ludzie powiedzą” i reakcje rodziny ?. W naszym przypadku okazało się, że parę osób obraziło się na to, że ich nie zaprosiliśmy ?♀️. Bo bardzo ciężko zrozumieć, że dla nas ten ślub miał takie znaczenie, jak kupno bułek na śniadanie ?. Dwie godziny przed nim byliśmy w pracy, a dwie godziny po nim byliśmy ze znajomymi na imprezie ?. Ślub cywilny trwa jakieś 10 minut i naprawdę nie ma czym się przejmować, czy podniecać.
Niestety, po naszym ślubie cywilnym, mój chrzestny (który nawet Piotrka nie lubi i łącznie zamienił z nim z 10 zdań przez 5 lat) śmiertelnie się obraził na brak zaproszenia i z wyjątkiem przyjścia na nasz ślub kościelny i wesele, nie mamy kontaktu. Zdziwiła mnie jednakże reakcja mojej mocno religijnej chrzestnej, która nam po prostu pogratulowała, cieszyła się naszym szczęściem i wypatrywała przyszłorocznego wesela i ślubu kościelnego ?. Reakcje przyjaciół też były super, nikt nie strzelił focha, każdy zrozumiał sytuację. Aczkolwiek, jeżeli chcielibyście pójść w nasze ślady, musicie się przygotować, że spotka Was też wiele niemiłych sytuacji, zbędnych komentarzy i zbiorowych fochów. Ja bardzo przeżywałam każdą plotkę, która do nas dochodziła, ale koniec końców cieszę się, że tak się stało, teraz wiemy, komu na nas zależy i będzie nas wspierał na dobre i na złe. Fajnie, że nie urządzaliśmy dwóch gównianych przyjęć (po cywilnym i po kościelnym), tylko jedno cholernie porządne. Było warto.
Przejdźmy teraz do ślubu kościelnego. Oczywiście temu wydarzeniu towarzyszył dużo większy stres. W końcu nie mogliśmy zawieść 120 zaproszonych osób ?. Na pół roku przed ustaloną datą, Pio poszedł do bierzmowania (wcześniej go nie miał) i uczęszczaliśmy co niedzielę na nauki przedmałżeńskie (trwały coś ponad miesiąc, koszt ok. 50zł/osoba). Wszystko byłoby super, gdyby nie to, że sakramenty w naszym kraju są naprawdę drogie. Ślub braliśmy w Brzezinach. Może kojarzycie aferę z cmentarnym wyzyskiem? Niedługo pewnie wypłyną kolejne. W każdym razie ślub w Brzezinach kosztuje „co łaska, ale proboszcz ustalił minimum 400” ?. Serio. To są dokładne słowa księdza. Na szczęście, ten sam ksiądz nie protestował, kiedy powiedzieliśmy, że jesteśmy w stanie dać 200 i sam udzielił nam ślubu ❤️. Rzadko trafia się na kogoś tak fajnego i dobrego, bo okazał się naprawdę super człowiekiem (później nawet pracowaliśmy w tej samej szkole ?).
No ale kurde blade (żeby już za dużo nie bluźnić w tym wpisie ??). Mój mąż zarabiał wtedy 15 złotych za godzinę. Ja średnio jakieś 20 złotych za godzinę. A proboszczowi za odprawienie półgodzinnej mszy mieliśmy dać 400? Wolne żarty… Sakramenty powinny być darmowe albo „co łaska”, ale bez kwoty minimalnej. Oprócz 200 nieopodatkowanych złotych dla proboszcza, zapłaciliśmy 200 nieopodatkowanych złotych ówczesnemu kościelnemu. Wiecie, rozstawienie krzeseł, rozłożenie i odkurzenie dywanu i usługiwanie do półgodzinnej mszy jest bardzo wyczerpujące ?♀️. Kolejne koszta, jakie ponieśliśmy, to 300 złotych dla organisty. Też uważam, że to przegięcie, ale nie pomstuję aż tak, bo to jest człowiek o niesamowitym głosie, zaśpiewał i zagrał wybrane przeze mnie piosenki i w ogóle nie wyobrażam sobie kogokolwiek innego tego dnia na jego miejscu ?. Ostatnim kosztem było ok. 500 złotych dla florystki i dekoratorki.
Porównując więc koszta ustalone przez instytucje – 80 złotych Urząd Stanu Cywilnego i 400 złotych Kościół (plus kościelny i organista), nie dziwię się, że coraz więcej osób decyduje się na sam ślub cywilny. Obecnie jest to o tyle super rozwiązanie, że możecie go wziąć poza urzędem, np. w wydzielonej części ogrodu sali weselnej, albo nad morzem/jeziorem. Wszystko zależy od Waszej wyobraźni. Fajnie też wziąć ślub cywilny po cichu w urzędzie, a gości zaprosić na ślub humanistyczny w dowolnym miejscu (ten rodzaj ślubu także nie ma mocy prawnej). Na ślubie humanistycznym możecie wymyślić własną przysięgę i w ogóle cała ceremonia może być wyreżyserowana przez Was ❤️. Super sprawa! Chociaż ja też ślub kościelny wyreżyserowałam na ile mogłam ?. Zamiast dwóch świadków, były 3 druhny i 3 drużbów. Tata prowadził mnie do połowy kościoła, a dalej oddał Pio. Nie było składania życzeń pod kościołem. No i jako, że tematem przewodnim ślubu i wesela była bajka, to nie mogło zabraknąć odśpiewania „Hallelujah” ze Shreka ?. Organiście wyszło to tak cudownie, że się prawie popłakałam.
Jeżeli chodzi o potrzebne do ślubów dokumenty, polecam Wam udać się do USC w Waszym mieście i kancelarii Waszej parafii. Tam otrzymacie najbardziej rzetelne informacje i będziecie mogli rozwiać wszelkie wątpliwości. Powiem Wam tylko, że w USC na ślub będziecie czekać miesiąc i jeden dzień, a w Kościele minimum 3 miesiące. Oczywiście pamiętajcie, że nie musicie brać ślubu w swoim mieście, parafii, czy nawet kraju. Decyzja w tej kwestii należy do Was. Warto tylko przespacerować się do wybranej instytucji i zapytać, jakie dokumenty musicie zdobyć, aby zorganizować wymarzony ślub (np. na Malediwach ??).
To jak, jaki rodzaj ślubu wybieracie, albo już wybraliście?